Zapraszamy do przeczytania inspirującego wywiadu z szefem kuchni restauracji ZŁOTY KLUCZ na Dąbrowszczaków 10 w Olsztynie
Tomasz Bonisławski pracował, między innymi, w takich miejsach jak Hotel Anders, Pałac Warlity – obecnie Złoty Klucz
Swoje kulinaria opisuje – „Moja filozofia jest prosta: jedzenie ma być świeże, lokalne. Składniki muszą mówić same za siebie – przywodzić na myśl najpiękniejsze chwile naszego życia.”
Jak rozpoczęła się twoja przygoda z gotowaniem? Co zainspirowało cię do zostania szefem kuchni?
Inspirację znalazłem, obserwując, jak jedzenie potrafi łączyć ludzi przy jednym stole.
Gotowanie to coś więcej niż technika – to emocje i opowieści zaklęte w każdym daniu.
Jakie są główne założenia i filozofia twojej kuchni? Na czym najbardziej ci zależy w przygotowywaniu dań?
Zależy mi na tym, by gość po spróbowaniu dania miał wrażenie, że smakował coś znajomego, ale z zupełnie nowej perspektywy.
Lubię, gdy potrawy wywołują u moich gości chwilę uniesienia – ten moment, kiedy cała rozmowa ustaje, bo zmysły są skupione tylko na doznaniach kulinarnych.
W zabieganym świecie chcę dawać naszym gościom potrawy, które pozwolą im się zatrzymać, być tu i teraz.
Zbyt często tracimy poczucie czasu, jesteśmy przebodźcowani. Chcę, by nasze potrawy były powodem do rozsmakowania się w chwili – by były podstawą dobrego dnia.
Jakie składniki są dla ciebie najważniejsze? Dlaczego preferujesz lokalne produkty?
Uważam, że powinniśmy kultywować i podtrzymywać naszą tradycję kulinarną, związaną z regionem Warmii i Mazur.
Lokalnie oznacza świeżo, a świeżość powinna iść w parze ze smakiem – to są prawdziwe kulinarne priorytety.
Większośc produktów, których używam na co dzień w mojej kuchni nawiązuje do naszego regionu, a wielu z moich dostawców to właśnie lokalni rzemieślnicy.
Które z dań w menu Złotego Klucza uważasz za swoje ulubione i dlaczego?
To trochę jak pytanie o ulubione dziecko (śmiech) – ale nie było ciężko wybrać.
To byłby nasz gołąbek z jeleniem i pyza z szarpaną wołowiną.
Dlaczego? Bo to właśnie jedne z tych dań, w których nawiązuję do naszego regionu, ale i do ważnych dla mnie smaków dzieciństwa.
Uwielbiam bawić się wspomnieniami i łączyć je z nowością, która sprawia, że każdy element tych dań jest trochę inny, współczesny.
To jest w tym najlepsze – tradycyjnie nie oznacza, że musi być nudno.
Jak wygląda proces tworzenia nowych dań do menu? Czy często wprowadzasz sezonowe nowości?
Podstawą do komponowania nowego menu jest zawsze jego sezonowość.
Czasami pomysł rodzi się w głowie po rozmowie z seniorem z mojej rodziny, czy spotkaniach ze znajomymi, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach kulinarnych związanych z regionem.
Samą inspirację czerpię z natury, naszych lasów, jezior, łąk – tego, co nas otacza.
Pochodzę z rodziny artystycznej, ważne jest więc dla mnie, by również moje dania na talerzu wyglądały jak małe dzieła sztuki.
Moja mama jest malarką, tata rzeźbiarzem, więc i ze mnie wychodzi kulinarny artysta (śmiech).
Jakie wyzwania napotykasz w codziennej pracy i jak sobie z nimi radzisz?
Wyzwania? Zawsze są, codziennie.
Ale jeśli jest coś, co jest w mojej pracy najważniejsze, to stały rozwój.
To pozytywne wyzwanie – dla kucharza rozwój jest nieuchronny.
Trzeba łaknąć wiedzy, by kolejne dania w menu pokazywały coś nowego, niepowtarzalnego.
By pozostać wciąż artystą, nie tylko rzemieślnikiem. Wyjątkowość nie przychodzi łatwo, ale jestem optymistą i wierzę, że inspiracje są nieskończone.
Co twoim zdaniem odróżnia Złoty Klucz od innych restauracji w Olsztynie?
Każda osoba odwiedzająca Złoty Klucz jest traktowana przez nas tak samo.
Jesteśmy restauracją, w której zależy nam na miłej atmosferze. Dbamy o to, by wszyscy nasi goście czuli się traktowani wyjątkowo.
By nie było pośpiechu, każdy czuł się zaopiekowany. Byś Ty, Złoty Klucz opuszczał nie tylko najedzony, ale i… po prostu szczęśliwy.